Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
holistycznie i przejrzyście
holistycznie i przejrzyście
Przebarwienia na skórze – znacie to uczucie? Te małe (lub większe) pamiątki po słońcu, trądziku czy zmianach hormonalnych potrafią skutecznie uprzykrzyć życie i zepsuć humor przy porannym przeglądaniu się w lustrze. Na szczęście kosmetologia i dermatologia nieustannie szukają bohaterów, którzy pomogą nam w walce o jednolity koloryt cery. Jednym z takich cichych, ale niezwykle skutecznych sprzymierzeńców jest kwas azelainowy. Choć może nie błyszczy tak jasno w marketingowym świetle jak retinol czy witamina C, to jego wszechstronne działanie i stosunkowo wysoki profil bezpieczeństwa sprawiają, że zasługuje na szczególną uwagę. W końcu kto z nas nie marzy o gładkiej, promiennej skórze bez niechcianych plamek?
Kwas azelainowy to organiczny związek chemiczny, a dokładniej kwas dikarboksylowy, który naturalnie występuje w niektórych zbożach, takich jak pszenica, żyto czy jęczmień. Brzmi dość swojsko, prawda? Ale niech Was nie zwiedzie jego prozaiczne pochodzenie! W świecie pielęgnacji skóry zyskał sławę dzięki swoim wielokierunkowym właściwościom. Co ciekawe, jest on również produkowany przez drożdżaki z gatunku Malassezia furfur, które naturalnie bytują na naszej skórze. To trochę tak, jakby nasza własna mikroflora podsuwała nam rozwiązanie problemów skórnych! Ale skupmy się na tym, co potrafi zdziałać w kontekście przebarwień.
No dobrze, wiemy już, że kwas azelainowy to nasz potencjalny sprzymierzeniec w walce z plamami. Ale jak dokładnie on to robi? Magia? Cóż, może nie do końca, ale jego mechanizm działania jest naprawdę fascynujący i, co ważne, wielotorowy. Przede wszystkim, kwas azelainowy bierze na celownik proces produkcji melaniny – barwnika odpowiedzialnego za kolor naszej skóry, włosów, ale też za powstawanie przebarwień.
Kluczowym enzymem w tym procesie jest tyrozynaza. Wyobraźcie sobie linię produkcyjną w fabryce barwnika – tyrozynaza jest tam jednym z najważniejszych operatorów maszyn. Kwas azelainowy działa jak sprytny sabotażysta – hamuje aktywność tego enzymu. Mówiąc bardziej naukowo, jest inhibitorem tyrozynazy. Co to oznacza w praktyce? Mniej aktywnej tyrozynazy to wolniejsza i mniej intensywna produkcja melaniny w miejscach, gdzie jest jej nadmiar, czyli właśnie w obrębie przebarwień.
Co jednak szczególnie ciekawe i warte podkreślenia, kwas azelainowy wydaje się być dość wybredny w swoim działaniu. Wykazuje większą aktywność wobec nadaktywnych, nieprawidłowo funkcjonujących melanocytów (komórek produkujących melaninę), które są odpowiedzialne za powstawanie plam, niż wobec tych działających normalnie. To trochę tak, jakby celował precyzyjnie w źródło problemu, nie naruszając przy tym „niewinnych” komórek. Dzięki temu ryzyko odbarwienia zdrowej skóry wokół przebarwienia jest znacznie mniejsze niż w przypadku niektórych innych, bardziej agresywnych substancji rozjaśniających.
Ale to nie wszystko! Kwas azelainowy ma jeszcze kilka asów w rękawie:
Przyznam szczerze, że kiedy pierwszy raz usłyszałam o tak szerokim spektrum działania jednej substancji, byłam pod wrażeniem. To prawdziwy multitasker w świecie kosmetyków! Działa na kilku frontach jednocześnie, co czyni go skutecznym nie tylko w walce z przebarwieniami, ale również z trądzikiem pospolitym i różowatym. Czyż to nie wspaniałe?
Skoro już wiemy, jak działa nasz bohater, zastanówmy się, z jakimi konkretnie rodzajami przebarwień radzi sobie najlepiej. Bo, jak to w życiu bywa, nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania na wszystko. Kwas azelainowy, mimo swojej wszechstronności, również ma swoje preferencje i obszary, w których błyszczy najjaśniej.
Oto główne typy przebarwień, przy których warto rozważyć włączenie kwasu azelainowego do swojej pielęgnacji:
Warto pamiętać, że skuteczność kwasu azelainowego zależy od wielu czynników: rodzaju i głębokości przebarwień, stężenia preparatu, regularności stosowania, a także indywidualnych predyspozycji naszej skóry. Nie zawsze zadziała on tak samo u każdego. Czasem może być gwiazdą naszej pielęgnacji, a czasem będzie potrzebował wsparcia innych składników aktywnych.
Ach, cierpliwość! Ta cnota, której tak często nam brakuje, zwłaszcza gdy chodzi o efekty pielęgnacyjne. Chcielibyśmy zobaczyć rezultaty najlepiej już po pierwszym użyciu, prawda? Niestety, w przypadku walki z przebarwieniami, a szczególnie przy stosowaniu kwasu azelainowego, musimy uzbroić się w jej spore pokłady. To nie jest sprint, a raczej maraton.
Kwas azelainowy działa stosunkowo łagodnie, ale systematycznie. Pierwsze efekty rozjaśnienia przebarwień mogą być zauważalne dopiero po kilku tygodniach regularnego stosowania – najczęściej mówi się o 4-8 tygodniach. Pełne rezultaty pojawiają się zazwyczaj po 3-6 miesiącach, a czasem nawet dłużej, zwłaszcza w przypadku bardziej uporczywych plam, jak melasma. Wiem, wiem, brzmi jak wieczność! Ale pomyślcie o tym jak o inwestycji w zdrowie i wygląd Waszej skóry.
Dlaczego tak długo? Proces wymiany komórkowej naskórka trwa około 28 dni (u osób młodszych, z wiekiem się wydłuża). Kwas azelainowy musi mieć czas, aby wpłynąć na nowo powstające komórki, zahamować nadprodukcję melaniny i pozwolić skórze naturalnie się złuszczyć, odsłaniając jaśniejszy, bardziej jednolity koloryt. To trochę jak dbanie o ogród – nie wystarczy raz podlać rośliny, by zakwitły. Potrzebują stałej troski i czasu.
Dlatego tak ważna jest regularność i konsekwencja. Stosowanie preparatu z kwasem azelainowym raz na jakiś czas, „jak mi się przypomni”, niestety nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Kluczem jest włączenie go do codziennej rutyny pielęgnacyjnej – rano i/lub wieczorem, zgodnie z zaleceniami producenta lub lekarza/kosmetologa – i trzymanie się tego planu przez długie tygodnie i miesiące. Nie zniechęcajcie się brakiem natychmiastowych efektów! Wasza skóra potrzebuje czasu na przebudowę. A Wy? Może to dobra okazja, by poćwiczyć cierpliwość i uważność na subtelne zmiany zachodzące w Waszej cerze? Czasem te najmniejsze kroki prowadzą do największych zmian.
Teoria teorią, ale jak w praktyce stosować kwas azelainowy, żeby osiągnąć najlepsze efekty i uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek? Bo jak każdy składnik aktywny, również i on może na początku trochę „pokazać pazurki”. Ale spokojnie, przy odpowiednim podejściu można zminimalizować ryzyko podrażnień i sprawić, że stanie się on naszym ulubionym sprzymierzeńcem.
Oto kilka praktycznych wskazówek, jak zaprzyjaźnić się z kwasem azelainowym:
Pamiętajcie, że każda skóra jest inna i może inaczej reagować. Obserwujcie swoją cerę, bądźcie dla niej cierpliwi i delikatni. W razie wątpliwości lub silnych podrażnień, zawsze warto skonsultować się z dermatologiem lub doświadczonym kosmetologiem. Oni pomogą dobrać odpowiednie stężenie i formę kwasu azelainowego oraz dostosować całą pielęgnację do Waszych indywidualnych potrzeb.
Dotarliśmy prawie do końca naszej podróży po świecie kwasu azelainowego i jego zdolności do walki z przebarwieniami. Mam nadzieję, że udało mi się rzucić nieco światła na ten wszechstronny składnik i pokazać, dlaczego warto dać mu szansę. Zanim jednak się pożegnamy, chciałabym podzielić się jeszcze kilkoma przemyśleniami i ciekawostkami, które mogą okazać się przydatne.
Jedną z największych zalet kwasu azelainowego, o której już wspominałam, ale warto to podkreślić raz jeszcze, jest jego stosunkowo wysoki profil bezpieczeństwa. Uważany jest za jeden z łagodniejszych kwasów stosowanych w kosmetyce. Co więcej, jest jednym z nielicznych składników aktywnych o udowodnionym działaniu na przebarwienia, który jest generalnie uznawany za bezpieczny do stosowania w czasie ciąży i karmienia piersią (należy do kategorii B wg FDA). Oczywiście, jak zawsze w takich sytuacjach, absolutnie konieczna jest wcześniejsza konsultacja z lekarzem prowadzącym! Niemniej jednak, dla wielu kobiet borykających się np. z melasmą ciążową, jest to często jedna z niewielu dostępnych i skutecznych opcji terapeutycznych.
Porównując kwas azelainowy do innych popularnych „rozjaśniaczy”, takich jak hydrochinon (w Polsce dostępny tylko na receptę i budzący pewne kontrowersje), retinoidy czy witamina C, można powiedzieć, że plasuje się on gdzieś pośrodku pod względem siły działania, ale zdecydowanie wygrywa pod kątem tolerancji przez skórę. Jest mniej drażniący niż retinoidy czy wysokie stężenia witaminy C i nie niesie ze sobą ryzyka ochronoza (trwałych, sinych przebarwień) jak hydrochinon. Działa wolniej, ale bardziej stabilnie i bezpieczniej. Często zresztą stosuje się go w terapiach łączonych, np. z niacynamidem, retinoidami (ostrożnie!) czy kwasem glikolowym, aby uzyskać synergiczny efekt i działać na przebarwienia z różnych stron.
A czy wiecie, że…? Oto kilka ciekawostek:
Podsumowując tę podróż w świat kwasu azelainowego, myślę, że można śmiało powiedzieć, iż jest to składnik godny uwagi. Wszechstronny, skuteczny, stosunkowo bezpieczny i dobrze tolerowany przez większość typów skóry, w tym wrażliwe. W walce z przebarwieniami, zwłaszcza tymi pozapalnymi, potrafi zdziałać naprawdę wiele. Kluczem do sukcesu jest jednak, jak już wielokrotnie podkreślałam, cierpliwość, systematyczność i… obowiązkowo krem z filtrem SPF! Czy kwas azelainowy stanie się Waszym nowym ulubieńcem w pielęgnacji? Być może warto dać mu szansę i przekonać się na własnej skórze?
Masz ochotę zgłębić temat pielęgnacji skóry, odkryć inne skuteczne składniki aktywne lub dowiedzieć się więcej o holistycznym podejściu do dermatologii? Serdecznie zapraszamy do eksplorowania innych artykułów na naszej stronie dermatologholistyczny! Czeka tam na Ciebie jeszcze więcej wiedzy i praktycznych porad.
Źródła: